blog Justyny i Moniki

relacja

Fani w Dzierzgoniu nie zawiedli, pogoda… na całe szczęście też nie:) Choć wczoraj pochmurne niebo od samego rana nie wróżyło nic dobrego, postanowiłyśmy wyruszyć do Dzierzgonia. Do przejechania miałyśmy kawałek, jednak droga minęła nam dość szybko. Wzgórze zamkowe, na którym miała odbywać się impreza nie trudno było odnaleźć, bowiem góruje ono nam miastem. Ze specjalnie zbudowanych tarasów rozciąga się fantastyczny widok na cały Dzierzgoń i najbliższe okolice. Całkiem niedawno wzniesiono na wzgórzu bardzo ładny amfiteatr i to właśnie tam odbywał się koncert. Jednak zanim na scenę wyszła gwiazda wieczoru – Czerwone Gitary – dla dzierzgońskiej publiczności wystąpił lokalny zespół Entropia oraz Anna Szatybełko – wokalistka urodzona w Malborku, uczestniczka m.in. programu “Śpiewaj i walcz”, która na swoim koncie ma też występ na Debiutach na Festiwalu w Opolu w 2010 roku, gdzie zaśpiewała piosenkę Anny Jantar “Nie wierz mi, nie ufaj mi”. Z kolei pierwsze nuty “Czterech pór roku”, otwierające koncert naszego zespołu zabrzmiały planowo około godz. 21:00. Choć wszyscy zastanawiali się, czy spadnie tego dnia deszcz, to jednak pogoda postanowiła oszczędzić uczestników sobotnich Dni Dzierzgonia, którzy tłumnie odwiedzili tego dnia Wzgórze Zamkowe. Publiczność bardzo ciepło i otwarcie przywitała zespół. Nikogo nie trzeba było długo namawiać do wspólnej zabawy. Znajome nuty niejednego porwały tego wieczora do tańca. Wszyscy doskonale bawili się przy przebojach Czerwonych Gitar: dorośli, młodzież, kilkuletnie dzieci i nawet jeszcze ci całkiem mali:) Oj, rosną nam kolejne pokolenia fanów zespołu, oj rosną:) Bez wątpienia tegoroczne Dni Dzierzgonia były strzałem w dziesiątkę!
By zobaczyć nasz fotoreportaż, kliknijcie w poniższy link:

Fot. Justyna i Monika

 

“Morza szum, ptaków śpiew, złota plaża pośród drzew… Wszystko to w letnie dni..” i chciałoby się dokończyć: …tylko w Kołobrzegu, ponieważ dokładnie w takich okolicznościach, o jakich mowa w piosence, Czerwone Gitary zagrały koncert w sobotę – 16 lipca. Perspektywa wyjazdu na koncert nad morze skusiła i nas, więc bez wahania wyruszyłyśmy do jednego z piękniejszych kurortów nadbałtyckich. Większość czasu w sobotę spędziłyśmy na spacerowaniu po mieście i plaży, a wieczorem, po krótkim odpoczynku, pojechałyśmy do amfiteatru, którego jednym z atrybutów jest na pewno to, że od samej plaży, dzieli go zaledwie… kilkaset metrów.
Gdy przybyłyśmy, na miejscu trwały już przygotowania i próby do koncertu. Około godz. 19:30, gdy wszystko było już gotowe, w amfiteatrze zaczęła gromadzić się publiczność. Na występ fani przybywali całymi rodzinami. Byli wśród nich nie tylko mieszkańcy Kołobrzegu i okolic, ale również turyści. W trakcie występu kołobrzeska widownia kołysała się w rytm przebojów Czerwonych Gitar, a co odważniejsi wstawali i tańczyli albo na swoich miejscach albo przed samą sceną. Każdy, bez względu na wiek, pokazał tego dnia, że doskonale zna legendarne hity zespołu, począwszy od “Czterech pór roku”, a skończywszy na “Nikt na świecie nie wie”. Wyjątkiem od tej reguły nie były też bisy, na których nie zabrakło walca do piosenki “Niebo z moich stron”, “Matury” i “Wezmę cię ze sobą”. Publiczność długo nie chciała pożegnać muzyków, nagradzając ich gromkimi brawami. Jednak po występie kołobrzeska publiczność mogła oczywiście jak zawsze liczyć na autograf, wspólne zdjęcie czy rozmowę z muzykami. Fani tłumnie odwiedzali też stoisko z płytami. Jak zapewnili muzyków fani z Kołobrzegu, gdyby to od nich zależało, to bez wahania bawiliby się przy przebojach Czerwonych Gitar aż do samej… środy:) Jednak, niestety, było to niemożliwe chociażby ze względu na to, że następnego dnia nasz zespół grał kolejny koncert:) (Na dodatek panowie mieli do przejechania następnego dnia bardzo daleką drogę, w którą mieli wyruszyć już o godz. 7:00 rano…) Jednak wielu opuszczało amfiteatr z nadzieję, że Czerwone Gitary znów zawitają wkrótce nad morze, bo przecież w końcu nasz zespół wywodzi się właśnie z Wybrzeża.
My również stwierdzamy, że był to naprawdę udany i świetny koncert, bo czego chcieć więcej: lato, plaża, morze, słońce i przeboje Czerwonych Gitar:)

Chciałybyśmy móc przywieźć Wam odrobinę słońca prosto znad morza i lekki powiew morskiej bryzy, żebyście Wy także mogli poczuć tę wspaniałą, nadmorską i koncertową atmosferę, jaka panowała w sobotę, jednak z racji, że to niestety niemożliwe, to przygotowałyśmy w zamian za to bogaty fotoreportaż z koncertu, zawierający około 100 zdjęć:

Fot. Justyna i Monika
Prosimy nie kopiować i nie rozpowszechniać zdjęć bez zgody autorek

 

Poprzedni koncert Czerwonych Gitar w Iławie miał miejsce w 2006 roku. W tym roku, po pięciu latach, zespół znów zagościł na deskach iławskiego amfiteatru im. Louisa Armstronga położonego nad jeziorem Jeziorak. Tak się złożyło, że Iława była jednocześnie jednym z naszych pierwszych koncertów. Do dziś bardzo miło ją wspominamy, więc z wielką chęcią powróciłyśmy tam w ubiegłą sobotę – 9 lipca.
W ciągu tych pięciu lat w mieście wiele się zmieniło. Po pierwsze odremontowany został sam amfiteatr, który wygląda teraz o wiele bardziej imponująco. Jak się dowiedziałyśmy został oddany do użytku w grudniu 2009 roku. Sobotnie muzyczne obchody Dni Iławy rozpoczęły się o godz. 19:00. Jako pierwsi wystąpili ze swoim recitalem Joanna Dembler oraz Grzegorz Dymon. Po nich zaprezentował się śpiewający aktor – Tomasz Kalczyński wraz z zespołem. Następnie przyszedł czas na grupę Golden Life. Podczas ich występu nie zabrakło największych przebojów zespołu takich jak “Oprócz błękitnego nieba”, “Dobra, dobra, dobra” czy “24.11.94”. Bardzo miło było nam usłyszeć, że wielu, nawet młodych ludzi, najbardziej czekało jednak na koncert głównej gwiazdy wieczoru – Czerwonych Gitar. Muzycy rozpoczęli swój występ około godz. 23:00. Ta dość późna pora wcale nie sprawiła jednak, że publiczność była już zmęczona. Wręcz przeciwnie – widownia była już rozśpiewana i roztańczona. Już po chwili wszyscy wraz z zespołem śpiewali takie hity jak “Płoną góry, płoną lasy”, “Takie ładne oczy”, “Senny szept”, “10 w skali Beauforta” czy “Nikt na świecie nie wie”, które niosły się tej nocy chyba po całym Jezioraku. Dzięki przebojom Czerwonych Gitar, wielu uczestników koncertu mogło tego wieczoru powspominać swoje lata młodości. Na zakończenie iławska publiczność doczekała się aż trzech bisów.
Wczorajszy występ w Iławie na pewno na długo pozostanie zarówno w pamięci mieszkańców, jak i samego zespołu, który był naprawdę zachwycony tym pięknym miastem.

Galerię z Iławy, tak jak ostatnio z Wiela, zamieściłyśmy na PICASA WEB ALBUMS:

 Fot. Justyna i Monika
Prosimy nie kopiować i nie rozpowszechniać zdjęć bez zgody autorek

“…Wróćmy na jeziora,
Na samotny brzeg.
Zostań tu, gdzie las i woda,
Masztów cichy śpiew…”

Każdy z nas zna słowa tej znanej piosenki Czerwonych Gitar. Przytoczyłyśmy je, ponieważ jedno z takich, co prawda nie mazurskich, ale równie malowniczych jezior, znajduje się w Wielu na Kaszubach. Miejscowość ta znana jest nam już od najmłodszych lat, dlatego z przyjemnością znów ją odwiedziłyśmy przy okazji wczorajszego koncertu Czerwonych Gitar. Warto wspomnieć, że w Wielu znajduje się również Kalwaria Wielewska będąca celem licznych pielgrzymek.
Sobotni występ zespołu należał do wyjątkowych, ponieważ był dedykowany błogosławionemu Janowi Pawłowi II. Wiele przywitało nas około godz. 19:00 piękną, słoneczną pogodą i tłumem ludzi. Z racji, że do koncertu pozostało jeszcze trochę czasu, z chęcią przeszłyśmy się po znajomej okolicy. W międzyczasie na scenie trwała próba techniczna zespołu. Występ rozpoczął się około godz. 20:00. Wielewska publiczność bawiła się tego wieczoru przy takich przebojach jak: “Historia jednej znajomości”, “Kwiaty we włosach”, “10 w skali Beauforta”, “Licz do stu”, “Nie zadzieraj nosa”, “Takie ładne oczy” czy “Tak bardzo się starałam”. Nie zabrakło oczywiście lubianego przez wszystkich bloku piosenek. Ciepło przyjęto też nowsze hity: “Senny szept”, “Lecz tylko na chwilę” oraz “Wezmę cię ze sobą”. Podczas koncertu nie zabrakło dwóch wzruszających momentów. Pierwszym z nich było wykonanie przez Muzyków utworu “Ave Maryja” dedykowanego Janowi Pawłowi II. Drugim – zagranie piosenki “Biały krzyż” autorstwa Krzysztofa Klenczona, od którego śmierci mija w tym roku 30 lat, dla zmarłego Henryka Zomerskiego.
Po koncercie zespół jak zawsze nie odmówił fanom autografów czy wspólnej fotki.

Oczywiście przygotowałyśmy dla Was fotorelację z koncertu. Tym razem jednak, by oglądanie fotek było sprawniejsze i szybsze postanowiłyśmy zamieścić je na PICASA WEB ALBUMS. Dzięki temu możemy również udostępnić Wam o wiele więcej zdjęć niż zwykle.

Naszą fotogalerię składającą się ze 100 fotek, obejrzycie pod poniższym linkiem:


Fot. Justyna i Monika

Prosimy nie kopiować i nie rozpowszechniać zdjęć bez zgody autorek

Wieczór w sobotę – 9 kwietnia br. – w Domu Muzyki i Tańca w Zabrzu niewątpliwie należał do wyjątkowych. Na scenie zagrały bowiem aż dwie legendy polskiego rock’and’rolla. Zanim wystąpiły Czerwony Gitary, publiczność rozgrzewała swoimi przebojami grupa Trubadurzy. Więcej o imprezie opowie Wam już jednak Pan Janusz Cholewa, który wraz ze swoim bratem – Panem Bogdanem – wybrał się na ten sobotni koncert. Panowie pamiętali bowiem o Czytelnikach naszego bloga i po powrocie przygotowali dla wszystkich Fanów kolejną niespodziankę w postaci relacji i bogatego fotoreportażu:

“Kolejny koncert. Kolejny sukces. Kolejna owacja na stojąco. Tak najprościej można podsumować sobotni (9 kwietnia 2011) występ Czerwonych Gitar w Sali Domu Muzyki i Tańca w Zabrzu. Trzeba przyznać, że do takiej postawy przygotowali zabrską publiczność również i Trubadurzy, którzy mieli swój koncert tuż przed występem Czerwonych Gitar. Zespół Sławomira Kowalewskiego zaprezentował się bardzo przyzwoicie; z nowoczesnym, bardzo rockowym brzmieniem. Gdy przyszedł czas na polskich Beatlesów, publika była już mocno rozgrzana, rozbawiono i rozśpiewana. Dawno nie było takiego koncertu, że widzowie śpiewali wszystkie piosenki, od pierwszej do ostatniej, a zespół od czasu do czasu zawieszał głos słuchając z niedowierzaniem tych popisów.Największy aplauz uzyskała piosenka “Tak bardzo się starałem’, zaprezentowana pod koniec koncertu. Gdy wydawało się, że słyszymy ostatnie dźwięki utworu, grupa zaczęła śpiewać tą piosenkę od początku, tym razem … po śląsku. Oczywiście, był obowiązkowy bis, a śląska wersja tego utworu może stać się starym / nowym szlagierem zespołu. Jak to ostatnio bywa, przez znaczną część koncertu odpoczywał Juras Kossela, którego w tym czasie zastępował Darek Olszewski. Darek wnosi wiele werwy i świeżości do poczynań formacji, a wypoczęty Juras to część tradycji, za którą kochamy tę wspaniałą “kapelę”. Energia rozpiera także przywódcę formacji, Jurka Skrzypczyka, po którym nie widać upływającego czasu; a Jego “Ludwig” musi być wykonany z dobrego materiału … Bardzo dobrze prezentują się również sprawni muzycznie, instrumentalnie i wokalnie podstawowi soliści zespołu: Mietek Wądołowski i Arkadiusz Wiśniewski, a także coraz częściej Marek Kisieliński. Koncert składał się w większości z przebojów wylansowanych do czasu odejścia Seweryna Krajewskiego. Z nowszego repertuaru pojawiły się tylko utwory “Lecz tylko na chwilę”, “Senny szept” i “Wezmę Cię ze sobą”. Kompozycje te wspaniale wplatają się w klimat dotychczasowego brzmienia zespołu. I tu rodzi się refleksja; dlaczego chłopcy spod znaku czerwonej gitary tak nieśmiało sięgają po swoje dokonania po roku 1997. A mają do dyspozycji tyle wspaniałych numerów … Choćby taki hicior, jak “Zanim powiesz do widzenia”, który – moim zdaniem – obowiązkowo powinien kończyć każdy występ Czerwonych Gitar”.
Link do fotoreportażu:
Fot. Janusz i Bogdan Cholewa
Prosimy nie kopiować i nie rozpowszechniać zdjęć bez zgody autorów.
Raz jeszcze bardzo dziękujemy obu Panom  za świetną recenzję i znakomitą fotorelację.
ARCHIWUM