Od 21 kwietnia 2013r. na koncertach Czerwonych Gitar nie zobaczycie już Marka Kisielińskiego. Jak wiemy od kilkunastu lat nową ideą zespołu stało się promowanie i współpraca z młodymi, zdolnymi muzykami. Zespół przyjął zasadę, że: “jeśli taki muzyk będzie chciał spróbować kiedyś własnych sił, to ma do tego pełne prawo, a w jego miejsce wejdzie następny uzdolniony muzyk.” Właśnie nadszedł taki moment. Marek pożegnał się z fanami Czerwonych Gitar na koncercie w Wiśle – 13 kwietnia br. Od tej pory będzie go można zobaczyć na scenie wraz z zespołem Video.
Natomiast w minioną niedzielę – 21 kwietnia – publiczność w Zgorzelcu mogła przywitać nowego młodego gitarzystę. Jego sylwetkę przybliżymy Wam już jutro na łamach naszej strony. Póki co zdradzamy Wam, że ma na imię Artur.
Tymczasem przypomnijmy sobie krótko historię Marka w zespole:
Marek Kisieliński jest multinstrumentalistą, pianistą, wokalistą, aranżerem, kompozytorem i producentem. Swoją współpracę z zespołem rozpoczął w styczniu 2004r. Wspólnie z zespołem zagrał kilkaset koncertów zarówno w Polsce, jak i za granicą. Skomponował dla zespołu piosenki takie jak: “Coś na do widzenia”, “Wezmę cię ze sobą”, “Polska to my”, “Lecz tylko na chwilę” czy “Wahnsinnsnacht”, która znalazła się na niemieckojęzycznej płycie wydanej w roku 2009. Cztery lata wcześniej – w 2005r. – nagrał wraz z zespołem płytę “Czerwone Gitary.OK”. Na koncertach Cz.G. prezentował nie tylko fantastyczną grę na gitarze, ale również na fortepianie i akordeonie.
Marku, w imieniu wszystkich fanów zespołu Czerwone Gitary dziękujemy Ci za wspaniałe 9 lat w zespole, znakomite kompozycje, które dzięki Tobie wzbogaciły twórczość Czerwonych Gitar, za Twoją fenomenalną grę na koncertach, która zawsze nas wszystkich zachwycała i za Twoją pozytywną energię! :) Mamy nadzieję, że czas spędzony w zespole będziesz wspominał miło i z sentymentem. Życzymy Ci wielu sukcesów i realizacji Twoich kolejnych muzycznych marzeń, których jak wiemy, masz bardzo dużo! :)
“Hej, przyjacielu! (…)
Czas twój zaczyna się dziś!
(…)
Co dzień dalej, dalej idź!” :)
Fot. Justyna i Monika